Czasy, w których funkcja komputera ograniczała się do roli maszyny do pisania odeszły bezpowrotnie (może poza instytucjami, w których dalej podstawowym nośnikiem danym jest dyskietka). Dziś sprzęt powinien być nowoczesny, wydajny i przede wszystkim multimedialny. W tych kategoriach Acer poszedł w dobrym kierunku tworząc dwuekranowodotykową Iconię – model, który nie łatwo sklasyfikować.
To nie jest maszyna do pisania
Nie jest to typowy notebook, ani też lekki, niewielki tablet. Czym więc jest? Producent raz nazywa ten komputer tabletem, a po jego zarejestrowaniu, przypisuje do linii produktu “notebook”. Uzasadniona i najbardziej pasująca kategoria to touchbook (taka pojawia się m.in. w instrukcji). Jednak nie nazewnictwo jest tu istotne, a to, co Iconia może nam zaproponować.
Co jest w pudełku?
Ten interesujący model dotarł do mnie pewnego pięknego wrześniowego dnia. Po rozpakowaniu pierwszej warstwy szarego papieru paczka wylądowała na wadze, wskazując niemal 4 kg. Podczas wyjmowania Iconii dało się odczuć jej wagę – po zważeniu wskazówka zatrzymała się w okolicach 2,6 kg.
Wraz z komputerem w opakowaniu znalazły się: papierowa dokumentacja (gwarancje, skrócony poradnik z 63 stronami w języku polskim), przewody (w tym DC Power Filter), czytnik kart (MS/MSPRO/MS_DUO/SD,SDHC/Mini SD/MMC/Micro SD/M2) oraz ściereczka czyszcząca (polyestrowo-nylonowa). Sam komputer na pierwszy rzut oka wydał się elegancki, nowoczesny i jak już wspomniałem… ciężki.
+ filtr, czytnik kart i ściereczka czyszcząca w zestawie
+ elegancki wygląd/wysoka jakość wykonania
+ instrukcja w języku polskim
– waga – poręczność
Wyposażenie i podzespoły
Zewnętrzne powierzchnie Iconii wykonane z aluminium sprawiają eleganckie wrażenie. Wokół głównego wyświetlacza – podobnie jak na przedniej części klapy – została umieszczona gumowa uszczelka, dzięki której touchbook miękko się zamyka. Dzięki dużej wadze, główny ekran możemy odchylić jedną ręką i to aż do 180 stopni.
Na lewym boku Iconii znalazło się gniazdo zasilania, port HDMI oraz dwa porty USB 2.0,
na prawym – gniazdo mikrofonowe, słuchawkowe (S/PDIF), port USB 3.0, gniazdo blokady Kensington, port VGA,
Enthernet (RJ-45) oraz przycisk zasilania.
Po przeciwnej stronie tego ostatniego umieszczono przycisk wywoływania wirtualnej klawiatury
Z przodu znalazły się natomiast: wskaźnik zasilania, akumulatora oraz dysku twardego
Być może konstrukcja Iconii sprawiła, że nie znajdziemy w niej napędu optycznego, którego większość z użytkowników wciąż jeszcze oczekuje – mi osobiście jego brak nie przeszkadza. Nie znalazło się również wystarczająco miejsca (choć może gdyby porty rozmieścić inaczej to by się ono znalazło) na czytnik kart pamięci, zamiast którego w zestawie otrzymujemy czytnik na USB. Ten w przeciwieństwie do wersji wbudowanej może się zgubić, zawieruszyć i nie zawsze być pod ręką, ale w zamian możemy go podpiąć do dowolnego komputera, w którym Wirtualną klawiaturę uruchomić można na dwa sposoby – jednym z nich jest przycisk na obudowietaki czytnik chcielibyśmy mieć. Szkoda tylko, że działa on w technologii USB 2.0, mimo tego że Iconia posiada złącze nowszej generacji.
Wbudowane głośniki (dźwięk High Definition, Dolby Advanced Audio v3 Audio Enhancement) sprawiają bardzo pozytywne wrażenia słuchowe. Dźwięk z nich jest soczysty i przyjemny i pięknie płynie pod taflą szkła. Wbudowana kamera z rozdzielczością 1,3 megapiksela (1280 x 1024) w parze z wbudowanym mikrofonem umożliwia prowadzenie wideorozmów. Jej jakość – jak to jakość w laptopach – nie dorównuje lustrzankom, a filmowana scena powinna być dostatecznie oświetlona dla dobrego obrazu, ale to jeszcze nie ten etap, żeby takim sprzętem zastąpić aparat czy kamerę, więc spokojnie nam powinna wystarczyć.
Aby dostać się do wnętrza touchbooka, Acer zastosował technikę wręcz niespotykaną, choć niezwykle pożądaną. Wystarczy przesunąć dwie nóżki na spodzie zwalniając zaczepy i zdemontować pokrywę przesuwając do góry. W ten sposób uzyskujemy dostęp do dysku twardego, pamięci RAM, Wi-Fi, gniazda Mini PCI Express oraz akumulatora, którego wyciągnięcie wymaga zwolnienia kolejnych zaczepów.
Wraz z Iconią otrzymujemy całkiem niezłą konfigurację, której większość tabletów czy część notebooków by się nie powstydziła. Nie zapominajmy jednak, że Iconię trudno do czegokolwiek innego porównywać. W modelu, który przybył do testów, znalazły się na pokładzie:
Szczegółowe informacje o wydajności i systemie prezentują się następująco:
+ rewelacyjnie prosty dostęp do elementów wewnątrz komputera
+ zewnętrzny czytnik kart w zestawie
+ złącze HDMI, USB 3.0
+ gumowa uszczelka w górnym wyświetlaczu
– brak wbudowanego czytnika kart pamięci i napędu optycznego.
Ekrany
Iconia do maluchów nie należy. Obudowa o wymiarach 24,6×34,29×3,05 cm skrywa w sobie dwie 14’’ matryce CineCrystal. Ekrany LCD z podświetleniem LED chroni przed zarysowaniami, pęknięciami i zgnieceniami szkło Gorilla Glass. Wydawać by się mogło, że to idealna przekątna dla tego typu sprzętu i tak w istocie jest. Mniejsze ekrany “zarezerwowane” są dla tabletów supermultiprzenośnych, tutaj producent strzelił w dziesiątkę – przynajmniej jak dla mnie. Większe matryce byłyby jeszcze bardziej prądożerne, a i te, które są, nie najlepiej nastrajają. W dobie tabletów dwa dotykowe ekrany nie powinny być niczym dziwnym, a mimo to Iconia wciąż zaskakuje niektórych brakiem fizycznej klawiatury. Oba panele dotykowe obsługują 10-punktowy multidotyk i pracują w rozdzielczości 1366×768.
Zalety dwóch ekranów można mnożyć – nie bez powodu niektórzy dokupują dodatkowy, drugi monitor, a tutaj otrzymujemy dodatkową powierzchnię do wyświetlania danych gratis. I tak dla aplikacji, w której możliwe jest odczepienie niektórych elementów, możemy uzyskać na jednym ekranie centrum sterowania (edycji), na drugim wyświetlać pełnowymiarowe zdjęcie. Tak jest na przykład w programie GIMP, w którym część służąca do wykonywania operacji automatycznie pojawia się na dolnym ekranie zaraz po instalacji, góry zaś ekran to miejsce na wyświetlenie zdjęcia.
Przy dwóch ekranach nietrudno też utrzymać porządek na pulpicie. Miłośnicy gadżetów wyświetlanych na ekranie mogą je przenieść na dół, a po przeniesieniu ikon i paska zadań otrzymać czyste, duże pole (tak czysty pulpit to marzenie niektórych) do wykonywania mniej lub bardziej złożonych operacji. Dwa ekrany umożliwiają też proste kopiowanie tekstów pomiędzy dwoma dokumentami, ustawienie na jednym z ekranów podglądu sprawdzania poczty przez cały dzień, ba! gdyby gry na to pozwalały, można by na jednym ekranie mieć obraz, na dole mapę, chat czy cokolwiek sobie zamarzymy, żeby widzieć podczas rozgrywki. Niestety większość gier nie jest jeszcze gotowa do takich rozwiązań.
Pierwsze uruchomienie
Acer Iconia pracuje pod kontrolą 64-bitowego systemu operacyjnego Windows 7 Home Premium. Zanim jednak zaczniemy na dobre odkrywać zalety i wady tego modelu, czeka nas konfiguracja systemu oraz instalacja dedykowanego oprogramowania. Kiedy już cała procedura zostanie zakończona, warto po niej przejść kreator ćwiczeń Acer Ring oraz wirtualnej klawiatury, które przygotują nas do pracy z oprogramowaniem przeznaczonym dla tego modelu. Warto to zrobić, zwłaszcza jeśli czytanie instrukcji nie jest naszą mocną stroną. Podczas tego krótkiego przewodnika będziemy mogli także przeprowadzić kalibrację klawiatury. Po instalacji całości system uruchamia się około 1 min.
Jednym z elementów, który wyróżnia Iconię jest prawidłowe jej ustawienie, tak abyśmy mieli wyraźny obraz z obu ekranów naraz. W tradycyjnych laptopach nie ma z tym problemu, bowiem wystarczy odchylić sobie główny ekran, tutaj trzeba troszkę pokombinować. Musimy bowiem na dobrej wysokości ustawić „klawiaturę” tak, aby była dobrze widoczna i wtedy odchylić górny ekran.
Nie jest to jakaś skomplikowana czynność, ale przyznaję, że taką pozycję touchbooka aby się na nim dobrze pracowało, musiałem po prostu znaleźć. Nie ukrywam też, że najlepiej pasuje mi obsługa dolnego ekranu bez podnoszenia ręki i wyciągania jej przed siebie, aby dotknąć coś na górnym ekranie. To na dłuższą metę jest trochę męczące i chyba nawet wygodniejsze jest korzystanie z tradycyjnego gryzonia, ale o tym będzie jeszcze w dalszej części tekstu.
Acer Ring
Pierwsze pod lupą wylądowało oprogramowanie przeznaczone dla Iconii. Bo nowoczesne, gadżeciarskie, dotąd niespotykane i zachęcające do zabawy dotykiem. Częścią z tych aplikacji cieszą się użytkownicy tabletów Acera.
Interface Acera, który nie tylko ciekawie wygląda, ale też ułatwia sterowanie uruchamiamy po położeniu na ekranie pięciu palców. O ringu trudno pisać korzystając z wirtualnej klawiatury, ponieważ działają one zależnie od siebie: albo jedno albo drugie.
Przez Acer Ring uruchomimy: TouchPhoto, TouchMusic, TouchVideo – aplikacje do zarządzania: zdjęciami, muzyką, video. Uruchamiane są na dolnym ekranie i wyświetlają pliki w postaci miniatur, a wybranie odpowiedniego video lub zdjęcia uruchamia je na pełnym ekranie u góry. Odtwarzacz muzyki w postaci TouchMusic działa tylko na dole. Wyświetlone na ekranie zdjęcia można przybliżać, oddalać i obracać gestami.
TouchBrowser – to przeglądarka internetowa, dzięki której możemy oglądać strony www na dwóch ekranach. Do przeglądania gestami przystosowano tutaj także historię przeglądanych stron oraz ulubione. Przeglądarka spisuje się całkiem sprawnie. Niestety poza kilkoma podstawowymi opcjami nie posiada praktycznie możliwości konfiguracji (choćby ustawienia prywatności, bezpieczeństwa itp.). Wcale nie łatwo usuwa się także historię przeglądanych stron. W tym celu należy wpisać w pole wyszukiwarki plików %appdata% znaleźć folder Roaming / TouchBrowser oraz usunąć jego zawartość. Pracy to nie ułatwia, ale nikt nam nie broni instalować zamiennika, choć TouchBrowser sprawdza się w roli przeglądarki bardzo dobrze.
SocialJogger – aplikacja, która moim zdaniem jest jednym z najciekawszych rozwiązań spośród wszystkich opisywanych. Dzięki niej możemy na jednym ekranie oglądać aktualizujące się na bieżąco zmiany statusów na facebooku, nowe filmy z kanałów na youtube oraz nowe zdjęcia na flickr. Dodatkowo mamy dostęp do szeregu opcji:
Karty kanałów możemy odświeżać co 2, 5, 10min (Facebook) lub 2, 30, 60 (pozostałe) i wyświetlać wiadomości z ostatnich 2,7 dni lub tylko dzisiejsze (Facebook).
Oprócz tego na uwagę zasługuje banalnie proste udostępnianie własnych multimediów w tych trzech portalach metodą przeciągnij-upuść. Wystarczy wybrać ikonę trzech połączonych kropek, znaleźć interesujący nas plik i przeciągnąć go na odpowiednie pole.
Jedna rzecz w tej aplikacji nie daje mi spokoju. Aby sensem było korzystanie z niej, trzeba posiadać konta na obsługiwanych portalach. Jeśli ktoś takowego nie posiada, aplikacja niestety będzie dla niego bezużyteczna. Może więc zamiast określonych portali stworzyć możliwość dodawania dowolnego kanału RSS i śledzenia aktualizujących.
Scrapbook – to nieskomplikowana aplikacja graficzna umożliwiająca nam tworzenie kolaży ze zrobionych zdjęć i dodawania odręcznych napisów, wykorzystując w pełni dotykowe sterowanie. Można jej też użyć do tworzenia notatek, a efekty zapisywać w plikach, choć nie jest to konieczne, bo to co stworzymy zostaje w komputerze dopóki tego nie skasujemy.
My Journal – to dziennik, do którego możemy dodać wycinki z portali w postaci screenów z linkami. To nowe podejście do kolekcjonowania ulubionych, bowiem taki wycinek nie jest tu zapisywany w postaci grafiki, a fragmentu strony z aktywnymi linkami, filmami i pozostałą zawartością – automatycznie aktualizowany przy otwieraniu aplikacji. Poszczególne „aktywne screeny” możemy przydzielić do kategorii Technologia, Sport, Rozrywka, Polityka, Biznes (nazwy można zmienić).
Niestety My Journal jako jedyna spośród omawianych potrafiła się zawiesić w przypadku dodawania wycinków z niektórych stron (ot choćby na tym artykule czy na www.google.pl). Praca aplikacji po wybraniu zakładki ze stroną powodującą błąd kończyła się komunikatem:
Rozwiązaniem jest namierzenie wycinka powodującego błąd, szybka edycja i równie szybkie usunięcie problematycznej „zakładki”. Jeśli nam się to nie uda, musimy pokombinować z %appdata% i z katalogu Roaming\Acer\WebClip usunąć plik MyJournal.xml. Podobnie jak w przypadku Social Joggera producent nie wziął pod uwagę chęci dodania przez użytkownika kolejnych zakładek i przechodzenia między nimi gestami. Generalnie aplikacja ciekawa, jednak może sprawiać problemy.
W środku pierścienia znalazły się aplikacje mniej multimedialne, a bardziej systemowe. Wśród nich:
Window Manager – menadżer okien, dzięki któremu dowolnie rozmieścimy okna poszczególnych aplikacji na dwóch
ekranach. Dla każdego okna mamy do wyboru rozciągnięcie go na oba ekrany lub jeden dowolnie wybrany oraz przerzucenie go na lewą lub prawą stronę. Dzięki menadżerowi możemy wygodnie rozmieścić na dwóch ekranach do 4 aplikacji dzieląc każdy z ekranów na pół. A gdyby tak jeszcze dodać możliwość zmniejszenia aplikacji do 1/4 ekranu (8 okien rozmieszczonych na obu ekranach jednocześnie) było by super…
Capture – to narzędzie do zapisywania interesujących nas fragmentów ekranu (taki Print Screen z możliwością zaznaczenia obszaru ekranu do kopiowania). Po zaznaczeniu wybrany fragment możemy wrzucić do Scrapbooka lub zapisać do pliku. Jedyną niedogodnością jest kopiowanie całego ekranu. Trzeba mieć albo zwinne palce, które dociągną znaczniki (rogi obszaru) do brzegów ekranu, albo skorzystać z gryzonia.
Web Clip – działa podobnie do aplikacji Capture, jednak współpracuje jedynie z TouchBrowser. Zrzuty ekranu, które wykonamy, mogą być eksportowane do MyJournal, Scrapbooka lub zapisane jako plik.
Device Control – aplikacja zarządzająca Iconią. Tutaj sprawdzimy ile procent baterii nam zostało, włączymy i wyłączymy Wi-Fi, Bluetooth, podświetlenie jednego lub dwóch wyświetlaczy, ustawimy ich jasność oraz plan zasilania (zrównoważony, wysoka wydajność, oszczędzanie energii), zablokujemy komputer, włączymy wygaszacz, wyłączymy monitor (monitory), włączymy hibernację, uśpienie lub zamkniemy system. To również miejsce, w którym w prosty sposób bezpiecznie usuniemy podłączone do komputera pamięci zewnętrzne.
Gesture Editor – edytor gestów daje nam możliwość ustawienia gestów użytkownika dla uruchomienia konkretnego programu, eksploratora Windows, adresu URL, wyszukiwania Windows, powrotu do pulpitu lub blokowania systemu. Wszystkie gesty użytkownika wykonujemy dotykając środka Ringu i wpisując zapamiętany gest. Zdecydowanie przyspiesza pracę i praktycznie uniezależnia nas od menu Start.
Virtual Keyboard – wirtualna klawiatura nie jest na pierwszy rzut oka wygodna, ale… Acer Iconia nie jest przecież maszyną do pisania, a multimedialnym kombajnem. Mitem jest również, że nie da się na niej pisać bezwzrokowo. Da się, choć przy popełnieniu błędu będziemy zmuszeni spojrzeć w dół, by sprawdzić, w którym miejscu znalazły się nasze palce. Jest to również odrobinę trudniejsze niż na standardowej fizycznej klawiaturze. Istotna rzecz to kalibracja klawiatury w taki sposób, żebyśmy mogli na niej spokojnie i wygodnie pisać.
Z taką klawiaturą możemy zrobić więcej niż z tradycyjną fizyczną: począwszy od ustawienia dowolnej skórki, pisania odręcznego (rozpoznaje większość bazgrołów), wyłączania touchpada (klawiaturę można wtedy ustawić w dowolnej pozycji), na dźwiękach klawisza, karnacji, jasności, rozmiarach klawiszy, po kreator ćwiczeń i ustawienia układu klawiszy skończywszy. O ile samo pisanie nie nastręcza trudności (choć trzeba przyznać, że jest trochę męczące na dłuższą metę), o tyle brak precyzji przy wpisywaniu polskich znaków, kończy się literą bez ogonka. Trzeba wyraźnie – najpierw alt, potem litera – przynajmniej takie mam odczucia po napisaniu części tej recenzji na Iconii.
W prawym górnym rogu znajdziemy też skróty w postaci sterowania zapisem, kopiowaniem, wklejaniem, wycinaniem, drukowaniem. Wirtualna klawiatura posiada też funkcję przewidywania tekstu, która w teorii zwiększa szybkość pisania i pomaga unikać błędów. Niestety nie współpracuje z językiem polskim – ikona XT9 znika z klawiatury przy naszym rodzimym języku. Jeśli ktoś pracuje także na klawiaturze QWERTZ, przełączanie między nimi to kwestia jednego wirtualnego przycisku.
Klawiaturę numeryczną współdzielimy z rozpoznawaniem tekstu odręcznego. Ta pierwsza posiada jeszcze kilka przydatnych przycisków, natomiast przy pisaniu odręcznym starać za bardzo się nie trzeba, bowiem – poza nazwami własnymi – rozpoznaje sporo, nawet niezbyt starannie pisanego tekstu. Jednak prawdę mówiąc wygodniejsza jest klawiatura wirtualna, dla odręcznego pisania nie znalazłem jeszcze sensownego zastosowanie. Ekran z z powyższego zdjęcia wywołujemy „przyciskiem” w lewym górnym rogu, na zmianę z klawiaturą QWERTY.
Czy na zamianę klawiatury fizycznej na wirtualną możemy narzekać? To zależy kto czego oczekuje. Zwolennicy tradycyjnych laptopów będą rozczarowani, przyzwyczajonym do urządzeń ekranodotykowych nie będzie to przeszkadzać, ba – zyskają dodatkowy, przydatny pulpit i rozbudowaną, konfigurowalną klawiaturę, o niebo lepszą od tej systemowej. Wady? Te same co w każdym innym smartfonie czy tablecie (choć ze względu na rozmiar matrycy jest dużo wygodniej). Zalety (ot choćby bezszelestne pisanie) zresztą też.
+ obecność aplikacji dedykowanych touchbookowi
+ rozbudowana pomoc dla aplikacji dostępna po wybraniu znaku zapytania
+ możliwość sterowania urządzeniem za pomocą własnych gestów
+ wbudowane narzędzia do zrzutów ekranu (jakże przydatne przy pisaniu recencji :-))
– działanie aplikacji na pełnym ekranie (brak dowolności rozmiaru okna, jego położenia)
– rozciąganie zdjęć o małych rozmiarach na pełny ekran (TouchPhoto)
– nie odczytywanie grafik o małych rozmiarach np. 298×52 (TouchPhoto)
– zawieszanie się aplikacji My Journal
– niewielkie możliwości konfiguracji aplikacji (np. TouchBrowser)
Obsługa dotykiem
Wychodząc poza ramy dedykowanego oprogramowania, należy wspomnieć, że o ile aplikacje producenta i najważniejsze ikony większości programów są przystosowane do dotykowej obsługi jeśli chodzi o wielkość przycisków, o tyle zdarzają się sytuacje, w których trzeba nieźle się nagimnastykować.
Ot choćby takie żółte karteczki (Sticky Notes). Jeśli ktoś kiedyś próbował zmienić jej rozmiar przeciągając za róg bez nabazgrania po niej przy okazji lub przenosił ją z jednego ekranu na drugi (pomiędzy ekranami magicznie jej palcem nie przeniesiemy), wie o czym mówię. Bez sposobu operacja nie do zrealizowania.
Problematyczne okazało się również uzupełnianie pól w formularzach na dolnym ekranie, kiedy to wywołana klawiatura zasłania nam wypełniane pole i wpisywany tekst. Spora część aplikacji w momencie aktywacji klawiatury automatycznie przerzucana jest na górny ekran, niestety nie wszystkie. Sytuacja o której mowa miała miejsce na przykład przy wpisywaniu miejscowości w gadżecie „pogoda”, gdzie klawiatura niestety zasłoniła podgląd tekstu, który na szczęście po jej zamknięciu pojawił się tam gdzie powinien. Niestety zdarzają się sytuacje, w których albo się nagimnastykujemy, albo po prostu skorzystamy z myszki. Ale spokojnie, „dotykówki” wciąż są dopracowywane.
Zasilanie
Prąd, którym zasilamy Iconię dochodzi do niej 3,8 m kablem przechodząc przez znajdujący się w zestawie filtr (DC Power Filter). Naładowanie w pełni rozładowanej baterii (typ Li-Ion, pojemność 3000mAh/44Wh) to czas rzędu ok. 4 godzin. Czas pracy z użyciem akumulatora nie napawa optymizmem. Po pełnym naładowaniu baterii, odłączeniu zasilania i włączeniu komputera aplikacja wskazywała 98% naładowania baterii i 1h 50min czasu pracy (tryb zrównoważony).
Podczas testowania czasu dla trybów wysokiej wydajności i oszczędnego, wartość ta malała w oczach i nieznacznie się zmieniała osiągając wartości z przedziałów 1h 55min – 2h 20min dla 96% naładowania dla trybu zrównoważonego i włączonego wi-fi. Przy wyłączeniu łączności bezprzewodowej i wyłączonym bluetooth wartość czasu pracy rosła do 2h 14min (przy 93% naładowania). Z czasami pracy na Iconii może być różnie w zależności od naszych działań. Mnie udało się zobaczyć nawet zapowiedzi 2h 49 min, a nawet czasy powyżej 4 godzin.
Jak widać trudno oszacować ile czasu na touchbooku popracujemy – wartości zmieniają się na naszych oczach. Generalnie jest to czas w okolicach 2 godzin. Ciekawe jest natomiast to, że w urządzeniu z dwoma 14” matrycami zastosowano akumulator o mniejszej pojemności (3000mAh/44Wh) niż chociażby w takim Aspire One D250 (5200mAh/54Wh), gdzie czas pracy (wg planu) sięga godzin ośmiu. Co prawda prądożerność Iconii w połączeniu z jej wagą nie czyni z niej aż tak mobilnego sprzętu jak choćby wspomniany Aspire One, ale który z właścicieli laptopa rusza się z nim bez zasilacza?
+ filtr w zestawie
+ długi przewód zasilania
– krótki czas pracy bez zasilania.
Dla kogo?
Wbrew pozorom grup docelowych możemy znaleźć kilka począwszy od dzieci – dwa ekrany dotykowe to świetna zabawa (choć kosztowna), a sam chociażby Scrapbook to dobre narzędzie rozbudzające kreatywność. Poprzez biznesmenów (Iconia prezentuje się naprawdę elegancko) i gadżeciarzy. Na zawodach, w przypadku których stanowisko pracy nie zawsze jest czyste kończąc. Technik, mechanik czy chociażby kucharz z łatwością wyczyszczą Iconię, a zwłaszcza jej… „klawisze” ot choćby dołączoną ściereczką. Bez problemu dostaną się też do układu chłodzenia, ściągając dolną pokrywę. Co prawda nie testowałem Iconii w smarach i mące, jednak wiem, że niektórzy tylko z powodu łatwego czyszczenia sprzętu wybierają smartfony. Tu powinno być podobnie.
A czy mnie, pracownika biurowego Iconia przekonała? A i owszem pod warunkiem możliwości większej konfiguracji dedykowanego oprogramowania producenta, nawet idąc w stronę tworzenia własnych makr/aplikacji. Jakby nie było dostajemy nie jeden, a dwa pulpity, na których możemy pracować niezależnie. Mimo kilku wad stanowi doskonałą i jednoczesną alternatywę dla tabletów i laptopów. Skróty, gesty, narzędzia przyspieszające pracę, efektowność połączona z efektywnością to jest to czego mi trzeba.
Ceny Acer Iconia Touchbook
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.