Pociąg do Warszawy, kilka godzin snu, następnie pociąg do Sopotu. I od razu nad morze, gdzie w nietypowym środowisku mogliśmy sprawdzić nowe komputery Acera.
Głównymi bohaterami spotkania dziennikarsko-blogerskiego, organizowanego pod hasztag-hasłem #aceratsea, były trzy laptopy. Mały, średni i duży – a każdy wyróżniający się czymś szczególnym, czymś, dzięki czemu ma szansę trafić do zróżnicowanych grup docelowych.
Ładny laptop na plaży? Czemu nie!
Na pierwszy ogień poszedł Aspire Switch 10 E. Sprzęt mały, niepozorny, wpisujący się w ideę hybrydy do prostej pracy i (nie)prostej rozrywki. Bazujący na 4-rdzeniowych procesorach Intel Atom Z3735F (z zegarami taktowanymi częstotliwością 1,3 GHz), zintegrowanej grafice HD Graphics (311 MHz, turbo do 646 MHz), 2 GB pamięci RAM, 32-gigabajtowej pamięci flash i 500 gigabajtów przestrzeni na HDD zlokalizowanym w stacji dokującej. Na nośnikach znalazło się miejsce dla 32-bitowego Windowsa 8.1, a wśród podzespołów warto wymienić także moduł Bluetooth, kartę Wi-Fi w standardzie 802.11n czy dwie kamery do rozmów internetowych (obydwie 2-megapikselowe).
Pośród gniazd służących do komunikacji z innymi sprzętami znalazły się Micro HDMI, Micro USB z OTG oraz USB 2.0. Składający się z dwóch części Switch 10 E waży 1280 gramów (tablet z klawiaturą, sam tablet – 630 gramów) przy wymiarach 262 x 180 x 9 mm (lub, dla całości, 262 x 191 x 14 mm). Materiały wyswietlane są na 10-calowym ekranie o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. Plusem jest tu również bateria pozwalająca na pracę przez 7-8 godzin.
Wspólnie z blogerami i dziennikarzami reprezentującymi przekrój przez praktycznie każdy rodzaj prasy i serwisów tematycznych (od portali parentingowych, przez modowe, podróżnicze, kulinarne, a na technologicznych skończywszy), poznawaliśmy coraz to śmielsze poczynania Acera.
Pokazywane w Sopocie produkty nie były dla nas nowościami – zawsze jednak miło skorzystać z nich w tak nietypowym, od strony recenzenta, środowisku. Zobaczcie sami – wyglądają przecież inaczej, niż pozostałe laptopy Acera, które uwieczniamy w naszym studio.
Swoją drogą, ten z lewej to Acer Aspire V Nitro Black Edition. Produkt gamingowy, o zwiększonej wydajności, ale jednoczesnie zamknięty w dość eleganckiej, minimalistycznej obudowie, która bardziej przypomina notebooki biznesowe, niż te, z których korzystają gracze. W środku tejże zlokalizowano z kolei procesory Core i7, układy GPU GTX 860M lub 960M, nawet 16 GB RAM-u DDR3 i dwa dyski (SSD + HDD). Nie zapominajmy też o matowym ekranie IPS o rozdzielczości 4K, podświetlanej na czerwono klawiaturze czy blokowi alfanumerycznemu. W teście Aspire V Nitro Black Edition pisaliśmy tak:
Nitro to model wszechstronny, a do tego dostępny w kilku różnych wariantach – jeśli więc szukacie sprzętu, który byłby namiastką stacji roboczej, a jednocześnie niezłym komputerem do obróbki zdjęć, podręczną konsolą a do tego zastąpiłby stacjonarnego peceta, na pewno warto V15 umieścić na liście potencjalnych zakupów.
Spośród widocznych na zdjęciach pecetów nie omawialiśmy jeszcze tylko nowego Aspire R13 – a więc całkowicie zmodernizowanego kuzyna Aspire R7, testowanego przez nas jeszcze w 2013 roku.
Nowe zawiasy Ezel Aero Hinge obejmują dwa różne, współpracujące ze sobą zawiasy, umożliwiające płynne przechodzenie między kilkoma trybami ustawienia ekranu. Plusem jest ponadto pokrycie ekranu szkłem Gorilla Glass 3 zarówno z frontu, jak i na samym ekranie. Istotnym okazało się też pozostanie przy relatywnie niewielkiej wadze; R13 to 1,5 kilograma i 18 mm grubości. Na ekranie o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli (matryca IPS z IGZO) możemy pisać dołączonym do zestawu rysikiem z 256 punktami nacisku. Nie będzie to konkurencja dla dedykowanych, graficznych tabletów, ale szybki szkic uda nam się sporządzić bez większych przeszkód. Zaglądając R13 pod maskę odkryjemy Core i5-5200U o taktowaniu 2,2 GHz, 8 GB pamięci RAM, Wi-Fi z AC czy pojemną, litowo-polimerową baterię.
Acer to już nie jest producent taniego sprzętu
To producent, któremu coraz bardziej zaczyna zależeć nad designie. Tak trzymać!
Wniosek mam po spotkaniu z Acerem jeden – jest dużo, dużo lepiej. Już od jakiegoś czasu da się u tajwańskiego producenta zaobserwować trendy, które mają wyprowadzić go z dotychczasowych klamerek. Jeszcze do niedawna nie byłoby chyba osoby, która Acera nie utożsamiałaby ze sprzętami za maksymalnie 1500-2000 złotych, prezentującymi się koszmarnie brzydko, niecechującymi się specjalną wydajnością, wreszcie – nie wiadomo, do kogo kierowanymi.
Obecnie można powiedzieć, że Acer postanowił ostro pójść do przodu. Od momentu premiery pierwszego Aspire S7 firma dostała wiatru w żagle – zadbała o kolejne komputery w taki sposób, by najpierw zapraszały wyglądem, a dopiero przekierowywały zainteresowanych do specyfikacji technicznej.
Acer zrozumiał już na stałe, że design to nie tylko funkcjonalność, ale połączenie tejże z wyglądem danego sprzętu. Nikt przecież nie chce na co dzień używać laptopa, który prezentowałby się gorzej, niż etui, w jakim go przenosimy.
Wszystko wskazuje przy tym, że Acerowi uda się kontynuować ten kierunek – trzymamy więc kciuki za dalszy rozwój!
Za zaproszenie na #aceratsea dziękujemy producentowi i agencji Węc PR.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.